niedziela, 27 listopada 2016

Recenzja Nike Air Zoom Oddysey 2


Nike Air Zoom Oddysey 2.

       Od około ośmiu tygodni testuję buty biegowe Nike Air Zoom Oddysey 2.
Jak łatwo domyśleć się po nazwie, jest to druga odsłona zeszłorocznego modelu Oddysey, który zebrał sporo pozytywnych not, a że Nike w produkcji sportowych butów doświadczenie ma nie małe ;) warto się im bliżej przyjrzeć.
 Przejdźmy zatem do "specyfikacji".
Nike w tym modelu postawił przede wszystkim na stabilizację i amortyzację.



       Podeszwa składa się z dwóch pianek, pierwsza z nich to lekka lunarlon, która ma za zadanie rozłożyć na całej podeszwie siłę uderzenia. Druga to Cushlon, a umieszczona jest pod piętą i śródstopiem. Za zadanie ma amortyzować każde zderzenie co czyni świetnie.
Nie można też zapomnieć jeszcze, przecież to linia Air Zoom, o poduszeczkach Nike Air znajdujących się dodatkowo w pięcie i w przedniej części buta, które dodatkowo wspomagają amortyzację.
Tak wygląda specyfikacja samej amortyzacji w teorii. W praktyce mogę ją tylko zachwalać. Na asfalcie Zoom Oddysey 2 zachwyca, technologie wspierają każdy krok, biegnie się bardzo przyjemnie i dynamicznie. Na pewno będę zakładał je na zawody. Dla porównania, amortyzacja jest mniejsza niż w Puma Ignite Ultimate.
Mamy tutaj jeszcze Dynamic Support, który wspiera stabilizację stopy szczególnie dla osób pronujących. Poza tym dynamicznie reaguje na różne siły nacisku.


Cholewka typu Flymesh współpracująca z linkami Flywire finalnie powodują świetnie trzymanie stopy. Czuję komfort i znacznie wyróżniającą się stabilność w biegu. Język jest zintegrowany z cholewką co tylko wzmacnia efekt.


Nie trzeba więc wcale mocno wiązać sznurowadeł. W niektórych butach zdarzało mi się czasem nawet zatrzymać w trakcie biegu i poprawić wiązanie. Tutaj wiążę odruchowo, a Flywire trzyma odpowiednie w ryzach stopę.


Co ciekawe, odnośnie cienkiego i dość mocno przewiewnego materiału cholewki testując Najki biegałem w temperaturach od -2 C do +25 C, w każdym przypadku w tym samym modelu skarpet i nie było mi za ciepło ani za zimno :)
Bieżnik w podeszwie Oddysey 2 jest klasyczny, która poprzez nacięcia jest zdecydowanie elastyczna.


Podsumowując.
Świetna stabilizacja, bardzo dobra amortyzacja, efektywne wiązanie, wysoki komfort użytkowania, to wszystko pozwala na wystawienie wysokiej noty. Jeśli jesteście przed wyborem swoich nowych butów do biegania to zachęcam do przyjrzenia się temu modelowi. W tej chwili to mój NUMER JEDEN na asfalt i ubitą drogę. To tyle plusów, nie byłbym obiektywny nie pisząc również o minusach. Pierwszym jest cena, aktualnie  w okolicy 600zł. Nie każdy dysponuje taki budżetem, jednak jeśli ktoś ma tyle do wydania, to myślę, że będą to dobrze zainwestowane pieniądze. Drugi minus jest mniejszy, to ten biały materiał u góry, który po kontakcie z błotem będzie trudny do wyczyszczenia, ale to tylko mały szczegół ;)

Ps.  Noszę rozmiar 44, waga 318 g, bardzo lekkie, wkładka wyjmowalna.

piątek, 12 sierpnia 2016

"Klient w centrum uwagi"





       W branży handlowej gdzie jest bezpośredni kontakt z klientem pracuję już kilkanaście lat, na różnych stanowiskach. Aktualnie w firmie gdzie bardzo mocno stawia się na kompleksową obsługę klienta, dlatego też tej książki nie mogłem nie przeczytać. W tym temacie ciągle jest wiele do zrobienia, chociaż nie trzeba mieć wiele doświadczenia zawodowego, przecież każdy oczekuje czy to w urzędzie czy dowolnym sklepie   dobrej obsługi. Dla mnie wciąż wyznacznikiem są doświadczenia autora książki "Doświadczenie Apple jako synonim idealnej obsługi.  Apple stosuje taki standard, który ma rozkochać w sobie każdego klienta, idealnie zgrywa się z ich marketingiem. To są wciąż standardy amerykańskie, ale stosowane na całym świecie gdzie firma ma swoje firmowe sklepy. W Posce jeszcze nie ma żadnego, jednak gdziekolwiek otworzą na pewno odwiedzę.
       Wracając do książki ;) Autor, Robert Zych dzieli się swoim ponad dwudziestoletnim doświadczeniem handlowca, trenera i szefa firmy. I trzeba mu to przyznać, ma facet sporo do powiedzenia. Mówiąc w dużym skrócie przedstawia obsługę klienta od samej wzbudzenia potrzeby zakupu, przez finalizację , aż po trudne sytuacje związane z brakiem możliwości realizacji zleceń, czy problemami z dotrzymaniem terminów. Autor jest wiarygodny, wierzę, że wszystkie przedstawione tu sytuacje i ich rozwiązania naprawdę miały miejsce. To jest po prostu praktyka, a nie teoria która czasem potrafi się mocno rozminąć z rzeczywistością. Tytuł może być trochę mylący, nie jest to książka tylko dla szefów, handlowców, którzy chcą się rozwijać też zachęcam do zakupu.
Świetnie napisana, wciąga od pierwszych stron. Zdecydowanie polecam!




poniedziałek, 30 maja 2016

Najbardziej żenujące 10 kilometrów...; o tym, że nie zawsze musi być dobrze...


Najbardziej żenujące 10 kilometrów...

      Na moim blogu piszę o pozytywnych sprawach. Pokonacsiebie.pl to przede wszystkim mój osobisty motywator, a że lubię dzielić się dobrem to myślę, że i Wy kochani czytelnicy coś bierzecie dla siebie. Ja w każdym razie słysząc/czytając pozytywne słowa od Was mam dodatkową energię do walki. To naprawdę daje chęci do działania.
Pod kątem moich zmagań biegowych, które trwają od pierwszych zawodów w marcu 2013 roku notowałem systematyczny progres. Treningi, kolejne kilometry i miło było osiągać kolejne małe cele. Jednak od jakiegoś czasu dzieje się coś niedobrego. Jeszcze nie wiem co to jest, prawdopodobnie suma różnych wydarzeń. Efekt pojawił się dzisiaj. Nie, źle to ująłem. Dziś dostałem w pysk! I to nie jeden raz... Jednak po kolei.

Dziś pod Poznaniem został zorganizowany lokalny bieg o Koronę Dąbrówki- dystans 10 km. Brałem udział już czwarty raz, stąd pochodzi moja aktualna życiówka 48 min. Od paru dni obserwowałem pogodę na pulpicie telefonu- od soboty miały zacząć się burze i ulewy. Co mogło sprawić mały problem ponieważ te 10 km są do przebycia w lesie. Mocno nie byłem zdziwiony jak obudził mnie intensywny stukot kropel deszczu o parapet. No to pięknie! Jednak po 7 rano przestało. Nie wiem ile padało, ale zastanawiałem się czy jeśli nie za krótko, to czy nie będzie zbyt parno w lesie po ostatnich upałach.
Start o 12, Team pokonacsiebie.pl z nowym członkiem Kubą wystartował punktualnie. Lubię tu biegać, jest to świetna alternatywa do biegów ulicznych, o praktycznie płaskim ukształtowaniu, ale za to z miękkimi ścieżkami. Zapach lasu, piękne warunki do biegania
Cel był prosty, spróbować zameldować się na mecie w okolicach 50 minut i mocno poprawić życiówkę Kuby. Samopoczucie miałem średnie, po ostatnich treningach w komfortowym tempie z dziwnie wysokim pulsem. Zrzucałem to jednak na zmęczenie. Jednak prognostyk był nieprzypadkowy.

1 km- 4:57 min, czyli planowo w tempie założonym. Tempo świetne, ale samopoczucie marne. Teraz jak analizuję w Garmin Connect, okazuje się, że równo po 3 minutach miałem tętno 190 uderzeń na minutę. Wtedy przezornie żeby się nie stresować nie sprawdzałem na ekranie Fenixa tętna... Tak wysokie notuję zwykle pod koniec takiego dystansu. A tutaj po 3 minutach biegu...
2 km-  5:13  Tętno ^ 195...
3 km-  5:15  Tętno ^ 195...
4 km-  5:25  Dyszę jak lokomotywa, mam już dość, przechodzę do marszu (!!!). Kręci mi się w głowie!  PO RAZ PIERWSZY NA TAKIM DYSTANSIE PRZECHODZĘ DO MARSZU. Biegnąc 10 km nawet nie zatrzymuję się po wodę, gnam zawsze do przodu! Monitoruję puls, spada powoli.
5 km-  5:52  Strefa z wodą, biorę i sobie spaceruję, piję powoli, tętno w dół. Znów się lekko kręci!
6 km    6:24  :))))) 6:24 na zawodach! 6 minut 24 sekundy na jeden kilometr, to się nie dzieje, a ja jestem kompletnie wyczerpany, mam kompletnie dość, myśli typu pier... i idę do domu pojawiają się co 30 sekund. Znów spacerek... Jakaś dziewczyna wyprzedzając mnie obraca się i mówi: Dawaj, Dawaj! Miło z jej strony, uśmiecham się, ale ja jedyne co mogę dać, to swoje buty i wracać do domu...
7 km   6:36 Dwa razy przechodzę do marszu, beznadzieja zupełna, dyszę i rzucam przekleństwami pod nosem. Kolejni biegacze mnie wyprzedzają...6:36 to jest mój rekord najwolniejszego kilometra na wszystkich 17 zawodach, w których wystąpiłem na dystansie 10 km.
8 km  6:09 To żenujące widowisko w moim wykonaniu wciąż trwa, a ja liczę każdy metr do mety. Znów marsz, nie mam siły, zaraz usiądę i nigdzie się nie ruszam.
9 km 6:00 Uwaga, proszę zejść z trasy, Grzegorz przyspiesza, będzie kurz!!!! Tętno 197 i kolejny spacerek.
10 km 5:27 :) Poszedłem jak Bolt! Dwa spacerki, ostatni na 300 metrów przed metą... Tętno 200,  wbiegam na metę. ŻENADA, otrzymuję medal pamiątkowy, chowam go zaraz do kieszeni, taki odruch...
Byłem dobrze nawodniony i najedzony. Wypoczęty raczej również. Teraz najlepsze!
CZAS 57:40!!!!!!! 57:40... Czas debiutu trzy lata temu 53:58...
Dużo emocji, jeszcze więcej pytań, co się stało, CO SIĘ DZIEJE? Nie wiem, muszę wszytko przeanalizować, tym bardziej, że to kolejny bieg gdzie moja dyspozycja jest bardzo słaba i praktycznie przez ostatnie cztery zawody nie miałem sił walczyć o wynik.
Podobno najlepiej uczymy się na własnych błędach.



Na koniec dodam, że Bieg o Koronę Dąbrówki to dobrze zorganizowane zawody, ze swoim rodzinnym klimatem i przyjemną trasą. Zachęcam do startowania w przyszłym roku, ja na pewno pobiegnę, muszę pozbierać z trasy część ducha, którego utraciłem...



środa, 18 maja 2016

Biegamy pod Gorzowem Wielkopolskim- JANCZEWSKA10


Halo, halo! :)

CZY JEST TU KTOŚ Z GORZOWA WIELKOPOLSKIEGO I/LUB OKOLIC?

26 czerwca 2016 rusza trzecia edycja Janczewskiej 10!
Pamiętacie Michała, z którym zacząłem biegać? Uwaga, zdjęcie z archiwum ;)


Buty kupiliśmy na tej samej promocji :) 
Ponad dwa lata temu Michał podjął się wyzwania zorganizowania zawodów biegowych w swojej miejscowości (Janczewo, parę kilometrów od Gorzowa Wielkopolskiego) Wtedy okazało się ile stworzenie takiej imprezy wymaga umiejętności, wiedzy, czasu i środków finansowych. 
Obydwie edycje z punktu widzenia organizacji udały się i zebrane opinie od zawodników również były pozytywne. 
W tym roku poziom organizacji wejdzie na kolejny level i zapewniam, że zawodnicy oraz ich rodziny na pewno będą zadowolone ze spędzonego w Janczewie czasu. Zabrzmiało to jak hasło reklamowe zachęcające do zapłacenia wpisowego, nie, nie, nie. Sam brałem udział w kilkudziesięciu imprezach sportowych i myślę, że obiektywnie mogę stwierdzić, iż Janczewska10 warta jest spróbowania. Z resztą widzimy po zgłoszeniach, że zawodnicy wracają do nas :)
W zeszłym roku, w biegu głównym na 10 km wystartowało 213 osób, a w Nordic Walking na dystansie 5 km 56 osób. Nie trzeba chyba mówić jak wygląda komfort biegu z 213 osobami na trasie, a jak z 3000 :) Szczególnie jeśli chcemy powalczyć o życiówkę :D
To co wyróżnia Janczewską to lokalny klimat, taki SLOW LIFE, życzliwość mieszkańców, ciasta na mecie!!! i niekomercyjny charakter imprezy. Michał postarał się jak zwykle o koszulki w pakiecie startowym (35zł), świetne medale i tradycyjnie sporo klasyfikacji medalowych.
Zatem zachęcam do wystartowania i przybicia piątki w Janczewie :))


www.JANCZEWSKA10.pl



wtorek, 3 maja 2016

SIŁA AMBICJI Mo Farah




Aż wstyd się przyznać, że ta książka przeleżała w mojej sekcji "do przeczytania" przynajmniej rok czasu... Ciągle jak kończyłem jedną książkę i miałem zamiar przeczytać Siłę ambicji to wybierałem coś innego. I tak po wielu podejściach w końcu nadszedł jej czas.
Autobiografia Mo Faraha to kolejna pozycja o bieganiu po ulubionych: Ukryta siła, Biec albo umrzeć czy Bez ograniczeń. Po tych świetnych książkach miałem ciut pesymistyczne nastawienie, że Farah nie wciągnie mnie wystarczająco mocno. Część z Was pewnie zastanawia się kim w ogóle jest tytułowo :) Mo Farah, to urodzony w Somalii brytyjski lekkoatleta. poza tym wielokrotny złoty medalista Igrzysk Olimpijskich oraz Mistrzostwa Świata w biegach na 5000 i 10000 m oraz rekordzista Europy i Wielkiej Brytanii. Facet naprawdę w swoim CV ma czym się pochwalić.
A co z książką? Ha! Czyta się jak dobre opowiadanie! Wciąga od pierwszych stron, byłem mocno zaskoczony ponieważ nie spodziewałem się tego ;) Mo opowiada swoje życie od wczesnego dzieciństwa, gdzie jeszcze wtedy nic nie zapowiadało późniejszych sukcesów, aż do najnowszych rekordów i zwycięstw gdzie było  ich naprawdę sporo. Biegacz dzieli się swoimi przemyśleniami i pokazuje długą drogę do decyzji o przejściu na zawodostwo. Dowiadujemy się też ile wyrzeczeń kosztują sukcesy, ale także dlaczego i jak warto walczyć o swoje cele.
Jeśli potrzebujesz dużej dawki motywacji albo jeśli chcesz przeczytać po prostu dobrą książkę o sile ambicji to zachęcam do przeczytania. Świetna pozycja!





wtorek, 29 marca 2016

Puma Ignite Ultimate





         Dziś chcę Wam przedstawić kolejny model Pumy z serii Ignite Ultimate (dla chętnych recenzja Pumy Ignite 2015 tutaj). Jestem już po solidnych testach, więc mogę co nieco o wrażeniach napisać.
Ultimate to przede wszystkim ewolucja. Słowo klucz to amortyzacja. Puma Ignite spowodowała, że moje Adidas Boost Supernova Glide schowałem do kartonika.
Firmowa pianka Foam pozwala stopom na przyjemne lądowanie z każdym krokiem rozpraszając energię wstrząsów i uzyskując zwrot energii. Komfort biegu jest bardzo wysoki, cały czas mam wrażenie, że biegam po styropianie. Jednak mimo tego but jest wciąż dynamiczny i aż chce się przyspieszać. Jednocześnie  jest stabilny i jest pewność stawianych kroków szczególnie w trudniejszych warunkach, np. na zakrętach, itp.
         Drop tutaj jest stosunkowo duży, ponieważ aż 12mm. Dla osób biegających na śródstopiu nie jest to najlepsze rozwiązanie. Poza tym warto zwrócić uwagę na podeszwę, która dobrze trzyma się mokrego asfaltu i jeśli wierzyć producentowi, to jej specjalna konstrukcja wpływa na zwrot energii.


         Tuż po założeniu butów i później po powrocie z treningu zwróciłem uwagę na poprawę banalnego elementu- języka, który był moją zmorą w poprzednim modelu- tam był bardzo cienki i krótki, powodując dyskomfort na przegubie stopy po zbyt mocnym związaniu sznurowadeł. W Ultimate ten problem został wyeliminowany. Język jest znacznie grubszy i wiązanie bardzo pewne, więc Puma egzamin zdała na piątkę. Warto też zwrócić uwagę na konstrukcję wkładki. Pięta ma jakby silikonową wstawkę, która ma spowodować brak możliwości przesunięcia się stopy w środku. Kształt wkładki ma wpłynąć na lepsze dopasowanie do stopy.



        Zastanawiałem się czy może na koniec wystawić ocenę Ignite Ultimate w skali 1-10. Jednak nie zdecydowałem się na to, ale za to mogę napisać śmiało, że różnica na plus w stosunku do poprzedniego modelu to 30%- o tyle nowy model jest lepszy. Jeśli jesteście przed zakupem butów to zachęcam do przyjrzenia się temu modelowi- wart wydanych pieniędzy.






wtorek, 22 marca 2016

Ekożycie pod lupą



           Żyjemy w czasach śmieciowego jedzenia powodującego choroby oraz otyłość u wielu, wielu ludzi. Jednocześnie paradoksalnie zwiększając świadomość żywieniową  poszukując naturalnego pokarmu. W sklepach pojawia się coraz więcej ekologicznej żywności, powstają nowe działy oznaczone napisem EKO, a znajdujące się tam produkty są nawet parokrotnie droższe niż ich "niezdrowe" alternatywy. Przez media i prasę przetaczają się spory o skuteczność i potrzebę szczepionek. Pada mnóstwo argumentów za i przeciw. Jakie i czy w ogóle jeść mięso?
Co zrobić żeby nie pogubić się w morzu informacji i nie zwariować?
Właśnie skończyłem czytać Ekożycie pod lupą i muszę przyznać, że był to bardzo dobrze spędzony czas.
Autor ksiązki to Nathaneal Johnson, mający za sobą bogate ekologiczne dzieciństwo, wychowywany przez małżeństwo hipisów o skrajnie eko podejściu. Neutralnie przedstawia fakty dotyczące sensu uprawy eko warzyw, produkcji i uboju trzody, wycinania lasów, leczenia, szczepienia czy naturalnego rodzenia dzieci. Podoba mi się sposób przedstawienia informacji. Z jednej strony autor opowiada jak życie eko wyglądało w jego rodzinie, a z drugiej pokazuje rzeczywistość. Mocną stroną książki jest nie zajmowanie stanowiska w wyżej wymienionych tematach przez autora i jednocześnie pozostawienie miejsca czytelnikowi na wyklarowanie własnego zdania.
Szczególne wrażenie na mnie wywarł rozdział na temat hodowli trzody chlewnej. Cały system "produkcji" popularnego schabu powoduje niestrawność i stawia pytanie o najmniejszy sens jedzenia stworzonego za pomocą szeroko rozwiniętej technologii mięsa.
Zachęcam do przeczytania absolutnie wszystkich, bez konkretnych preferencji :) Książka warta inwestycji, po której można podjąć parę kluczowych dla naszego życia czy organizmu decyzji!





poniedziałek, 14 marca 2016

Cukier, sól, tłuszcz



          No cóż, książka przyciąga uwagę okładką. Każdy kto posiada szczątkową wiedzę na temat odżywiania dobrze wie, że w nadmiarze cukier, sól i tłuszcz niszczą nasze organizmy. Pytanie ile osób posiada taką wiedzę i jaki odsetek z nich  wykorzystuje ją w praktyce. Raczej niewiele skoro 30% dzieci w Polsce jest otyłych. A dorosłych?? Zgadnijcie :) Sześćdziesiąt pięć procent! O Stanach Zjednoczonych czy Meksyku to nawet nie wspominam!
Przejdźmy do książki. Autor, dziennikarz śledczy otrzymał za jej napisanie w 2010 roku Nagrodę Pulitzera. Przypominam, że jest ona wręczana za wybitne dokonania m.in. w dziedzinie dziennikarstwa.
            Moss obnaża najbogatsze przedsiębiorstwa produkujące przetworzoną żywność. Dla jasności parę przykładowych marek, które każdy kojarzy: Lays, Mars, Kit Kat, Snickers, Nutella itp, itd. Przedstawia sytuację na rynku jako zmowę tychże firm, co do ilości cukru, soli i tłuszczu. Prezentuje mnóstwo badań wykorzystujących odpowiednio duże ilości tych składników, które wpływają na ogromny popyt na ich produkty. Praktycznie, ta przetworzona żywność to po prostu do niczego nie na nadające się śmieci, które są zwykłymi zapychaczami siejącymi spustoszenie w naszych rodzinach.
Autor udowadnia jak koncerny spożywcze nas uzależniają. Pozwala nam spojrzenie, z innej i przede wszystkim, szerokiej perspektyw. Kto nie czytał, tego serdecznie zachęcam, a później przekażcie egzemplarz bliskim, warto.
Jak to napisał The Wall Street Journal:
" Lektura obowiązkowa dla świadomego konsumenta"


piątek, 19 lutego 2016

Yerba mate



Myślę, że Yerby Mate nie trzeba specjalnie nikomu przedstawiać. Jest to napar przyrządzany z ostrokrzewu paragwajskiego szczególnie popularny w Ameryce Południowej. U nas
nieoficjalnym promotorem jest Wojciech Cejrowski :)
Yerba tradycyjnie jest przyrządzana w naczyniu wykonanym z owoców tykwy. Naczynie wypełnia się do 2/3 suszem i wielokrotnie zalewając pije się przez specjalną rurkę z filtrem zwaną bombillą.
      Moje pierwsze spotkanie z mate było, hmm średnie ;) Smak jest dość specyficzny, szczególnie zwykłej bez dodatków, jednak po kilku razach zasmakowało mi i mam już za sobą parę kilogramów wypitego naparu. Smaków czy rodzajów jest naprawdę sporo, spójrzcie: yerbamarket.
       Samo oprzyrządowanie nie jest konieczne, w internecie można znaleźć alternatywne sposoby picia, ja z kolei korzystam czasem z zaparzacza do kawy, też daje radę, chociaż bombilla to tradycja i wygoda.
Czym się wyróżnia mate? Jest świetną alternatywą do kawy, ponieważ ma działanie pobudzające i stymuluje  dłużej. Parę razy zabrałem ze sobą zimną, czyli terere, na dłuższe wybieganie i naprawdę robi różnicę, zastrzyk kofeiny jest odczuwalny :) Poza tym:

- działanie przeciwutleniające
- obniża poziom złego cholesterolu
- działanie przeciwrakowe
- działanie przeciwzapalne
- zmniejsza apetyt
- ułatwia trawienie, poprawia wydalanie
- WSPOMAGA UKŁAD ODPORNOŚCIOWY

Posiada sporo witaminy C oraz E, a także  sporo minerałów. Zachęcam do spróbowania i podzielenia się doświadczeniem i ciekawymi smakami :)

wtorek, 9 lutego 2016

Nike Zoom Structure 19 Flash



Po Pumie Ignite i Adidas Boost, czyli butach wyróżniających się bardzo dobrą amortyzacją przyszedł  czas na Nike Zoom Structure 19 Flash.
Bardzo ciekawy model, idealny na aktualne warunki pogodowe. Co go wyróżnia?

CHOLEWKA- wykonana z trójwarstwowej siateczki, co czyni ją nieprzemakalną oraz przede wszystkim jest wykonana z odblaskowego materiału. Pomijając podeszwę, około 80% powierzchni odbija światło co sprawia, że jestem widoczny dla ewentualnych samochodów- ostatnio biegam głównie po południu, więc jest to dla mnie istotne. Wracając do nieprzemakalności, nie jest to co prawda Gore-tex z którym mogę wbiegać w kałużę i błoto, ale świetnie daje sobie radę. Spełnia moje oczekiwania podczas gorszej pogody.




PODESZWA- zacznijmy od bieżnika, Nike zastosował tu gumę węglową o tajemniczej nazwie BRS 1000. Najczęściej biegam drogami z ubitym piaskiem, często robiąc slalom między kałużami czy dziurami, potwierdzam, but jest stabilny, bez żadnych wątpliwości. Użyte składniki mają wpłynąć na mniejszą ścieralność, tym samym wydłużając życie butów.
Za amortyzację całego buta odpowiada pianka Cushlon znajdująca się całej podeszwie. Po za tym Nike dołożył jeszcze technologie Air Zoom- jest to poduszka z wtłoczonym do środka gazem, które razem oddają biegaczowi sprężystość. I tutaj uwaga, Zoom reaguje błyskawicznie co zwiększa dynamikę buta dlatego też firma rekomenduje je do szybszych treningów.



          Myślę, że nie jest to tylko słowo pisane, ponieważ na utwardzonej powierzchni but rwie się do przodu. Prawdopodobnie to w nich będę atakował rekord na 10 km na następnych zawodach ;)
Kontynuując  temat podeszwy mamy jeszcze system stabilizujący całą stopę o nazwie Dynamic Support, czyli system dynamicznego wsparcia. Czym się charakteryzuje ten wynalazek? System na bieżąco reaguje na każdy krok, lewego czy prawego buta. Każdy krok jest inny, z różną siłą stawiamy stopę, w końcu biegamy różnym tempem podczas treningu. Dynamic Support zmiennie dostosowuje poziom amortyzacji.
Duży plus za łatwość wiązania i odczuwalność stabilności stopy w bucie. Mam różne doświadczenia ze sznurowadłami, tutaj Flywire czyli włókna, które łączą się z wiązaniami oplatają cholewkę i idealnie trzymają buta na stopie, bez siłowego zawiązywania.
Waga: rozmiar męski 10- 317,5g.



Podsumowując...
        Nike Zoom Structure 19 Flash to solidny model z dużym pakietem technologii  co przenosi się na realne przyjemne wykorzystanie ich w praktyce. Szczerze polecam, bardzo dobry sprzęt do biegania :)

piątek, 5 lutego 2016

Rewolucja, która zmieni nasze myślenie, pracę i życie. BIG DATA.

     


  Otaczają nas ogromne ilości danych, które są praktycznie wszędzie. Codziennie wiele ogromnych firm takich jak np. Visa, Google, Facebook zbierają dane. Co więcej, korzystając z ich "darmowych" usług sami im je udostępniamy. Z kolei część z tych firm odsprzedaje zdobyte informacje innym firmom. Wydają mnóstwo pieniędzy po to, aby zdobyć jak najwięcej informacji handlowych, a także aby wykorzystać je między innymi do ochrony społeczeństwa.
          Świetnym przykładem jest reakcja na powstrzymanie rozprzestrzenienia się wirusa ptasiej grypy. W tamtym czasie firma Google analizowała wszelkie zapytania wpisywane do wyszukiwarki z całych Stanów Zjednoczonych dotyczące objawów i prób leczenia na własną rękę tej choroby. Wykorzystując kilkanaście miliardów zapytań Google ustalił skąd pochodzą i dzięki temu odpowiednie służby mogły interweniować. Informacje, które spływały ze szpitali i lekarzy, miały opóźnienie około 2 tygodni, co nie utrudniało zatrzymanie rozwoju epidemii.
        Z kolei Visa sprzedaje dane dotyczące naszych zakupów. Ile wydajemy, na co i gdzie. Poszczególne firmy za pomocą takich danych mogą dostosować swoje oferty indywidualnie. Ma to swoje plusy i minusy, jednak należy pamiętać, że to jest handel i ktoś chce z naszą pomocą jak najwięcej zarobić.
Ogromną ilość danych, który generujemy, dla przykładu 800 milionów użytkowników Youtube  co sekundę dodaje godzinę filmu, prowadzi do jeszcze szybszego rozwoju naszej cywilizacji. Google codziennie przetwarza 24.000.000.000.000.000  bajtów!!! Są to niewyobrażalne ilości danych. 
Na co dzień nie zastanawiamy się albo nie mamy takiej świadomości, że część tej ogromnej liczby to też nasze wybory, życie nie tylko w cyfrowym świecie.
Książka na pierwszy rzut oka naukowa, ale napisana takim językiem, że dobrze się czyta. Zachęcam do skonsumowania :)

sobota, 23 stycznia 2016

Musisz to przeczytać: TY WYBIERASZ CEL MY POKAZUJEMY DROGĘ!



Brian Tracy, Sebastian Kotow

Myślę, że większość z Was kojarzy pana Brian'a Tracy. Jest to jeden z lepszych mówców zawodowych na świecie, autor wielu bestselerowych książek z dziedziny rozwoju osobistego i psychologii sukcesu. Posiadam ich parę, leżą na półce "książek do ponownego przeczytania". To właśnie z nim Sebastian Kotow, również mówca biznesowy i doradca strategiczny, przeprowadził serię rozmów i tak powstała ta książka. Warto tu też dodać, że obaj panowie są wspólnikami. Tak, jest czego zazdrościć panu Sebastianowi! :)
Wracając do samej książki i oczekiwań wobec niej. Przede wszystkim nie nastawiałem się na to, że jest ona poradnikiem, ponieważ gdzieś w sieci wyczytałem taką  informację w recenzji. Jest to zdecydowanie coś w rodzaju przewodnika, a może raczej sesji coachingowej albo nawet hmm... mocnej rozmowy face to face. Tematem głównym, co nie trudno odgadnąć, jest wyznaczanie celów i długa droga do ich realizacji. Na tyle długa, że często gdzieś w trakcie zapominamy dokąd zmierzamy i po co. Powoduje to często błądzenie we mgle i spędzanie życia, zamiast świadomego wartościowego przeżywania każdego dnia. Autor zadaje mnóstwo pytań co motywuje do głębszej analizy, a nawet mocnego zastanowienia się nad swoim życiem.
 Książkę można przeczytać na dwa sposoby. Można ją szybko ukończyć w dwie godziny albo wykonywać ćwiczenia, które w głównej mierze polegają na odpowiedzeniu na dziesiątki celnie zadanych przez autora. Tylko od Was zależy co z tym zrobicie. Według mnie to absolutnie świetny materiał do przemyślenia wielu spraw dotyczących życia, świadomości czy realizacji celów i marzeń.
Autor obiecywał, że książka powstała po to " by Ci pomóc". Panie Sebastianie, dziękuję, zrealizował pan swoją obietnicę.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...